34-letnia kobieta zginęła w tragicznym wypadku koło wsi Węglewo na Dolnym Śląsku w poniedziałkowe popołudnie. Kobieta skonała w przydrożnym rowie po tym, jak uderzył ją bosak, który spadł z jadącego na akcję wozu strażackiego.
Kobieta wracała rowerem z Rawicza, gdzie była salową w szpitalu. Dramat rozegrał się około godziny 17:00. Zaledwie dwa kilometry do domu, minęli ją pędzący na akcję strażacy.
Nagle z dachu wozu spadł prawie 3-metrowy ciężki metalowy hak strażacki i uderzył kobietę w głowę. Strażacy nie zauważyli nawet, że za ich samochodem rozegrał się dramat i pojechali dalej.
Kilka minut po wypadku przez radio załoga odebrała informację, że coś niedobrego wydarzyło się na drodze i natychmiast zawrócili.
Na miejscu było już pogotowie i trwała akcja reanimacyjna. Niestety poszkodowana zmarła. Zgłoszenie pożaru lasu, do którego spieszyli się strażacy okazało się fałszywe. Marta S. osierociła dwójkę dzieci w wieku 15 i 8 lat.
(LA)